Wielki upadek gwiazd na mistrzostwach. Leo Messi, Cristiano Ronaldo i kilku innych gigantów zakończyło swoją przygodę z mundialem. Kto będzie następny? Neymar?

Cztery lata temu mistrzem świata zostali Niemcy. W Rosji nie wyszli nawet z grupy. Wicemistrzowie globu, czyli Argentyna, przegrała w sobotę z Francją 3:4 w 1/8 finału. Brązowi medaliści z brazylijskiego turnieju, czyli Holandia, tym razem nawet nie zakwalifikowali się do wyjazdu na mundial.

Tylko Brazylia, która przed własnymi kibicami zajęła czwarte miejsce, jest jeszcze w grze. Canarinhos zagrają za chwilę z Meksykiem. I to chyba Neymar i spółka stali się teraz głównym faworytem do zwycięstwa. Jednak turniej w Rosji jest tak nieprzewidywalny. Tutaj nawet tak murowani faworyci jak Hiszpanie, nie potrafi porazić sobie z przeciętną Rosja.

Tegoroczne mistrzostwa to także zmierzch dwóch ikon futbolu – Leo Messi i Cristiano Ronaldo. Argentyńczyk ma 31 lat, Portugalczyk 33. Trudno wyobrazić sobie, że obaj będą w wielkiej formie za cztery lata. Rosja – to miała być dla nich ostatnia szansa na zdobycie upragnionego Pucharu Świata. Nie udało się.

Messi nie grał wielkiego turnieju. Miewał przebłyski. Z Islandią nie strzelił karnego. Z Chorwacją nie istniał. Nigerii strzelił pięknego gola. Z Francją… Starał się, walczył, ale to było za mało. Na jego tle Kylian Mbappe wyglądał niczym futbolowy heros. Szybszy, silniejszy, skuteczniejszy.

Messi jest już w domu. Na lotnisku w Barcelonie pocieszała go jego żona Antonella Roccuzzo. Wszyscy zastanawiają się co dalej z Leo. Dwa lata temu po nieudanym turnieju Copa America, Argentyńczyk zrezygnował z gry w kadrze. Czy teraz będzie podobnie? 128 występów i 65 goli – czy genialny napastnik Blaugrany nie powiększy już swojego dorobku w drużynie narodowej? To jest możliwe!

Cristiano Ronaldo mundial rozpoczął od hat tricka w meczu z Hiszpanią. W spotkaniu z Maroko dorzucił kolejne trafienie. I właściwie to by było na tyle. Potem z Iranem i w sobotę z Urugwajem CR7 się zaciął. Bez jego bramek Portugalia nie była tak groźna i zakończyła przygodę z rosyjskimi mistrzostwami.

Na placu boju, z wielkiej trójki, pozostał już tylko Neymar. Problem w tym, że Brazylijczyk też nie zachwyca. Jeden gol w doliczonym czasie spotkania z Kostaryka to wszystko. O wiele lepiej prezentuje się Philippe Coutinho. To głównie dzięki niemu Canarinhos w ogóle wyszli z grupy.

Dzisiaj oczywiście Brazylia będzie faworytem spotkania z Meksykiem. Jednak w Rosji poległo już tylu faworytów, że nie zdziwi nas, jeśli i tym razem zobaczymy łzy smutku w oczach graczy Tite po zakończeniu spotkania! No chyba, że w końcu obudzi się Neymar!