Jan Bednarek! To nasza wielka nadzieja na skuteczną grę defensywy podczas mistrzostw świata. Tuż po wczorajszym meczu z Litwą (4:0), defensor kadry opowiedział o tym, jak przebił się do drużyny narodowej oraz o tym, jak ocenia grupowych rywali w Rosji!

– To już końcowe odliczanie do mistrzostw. Czekają nas ciężkie mecze w pierwszej części mundialu. Najpierw Senegal, a potem Kolumbia i Japonia. Co możesz powiedzieć o tych rywalach?
Jan Bednarek: Są to egzotyczni przeciwnicy, każdy z innego kontynentu. Senegal to trudny fizycznie rywal. Sporo ich piłkarzy gra w Anglii i Francji. To będzie absolutnie najważniejszy dla nas mecz. Kolumbia to przede wszystkim techniczny futbol. Uczyliśmy się ich stylu występując w Poznaniu przeciwko Chile. Tak więc mam nadzieję, że będziemy dobrze przygotowani na starcie z graczami z Ameryki Południowej. Japonia… Znamy ich mocne i słabe strony. Są szybcy i wybiegani. Oczywiście dla nas to ważne informacje, jednak nie możemy zapominać o naszej formie. Bo to ona będzie kluczowa w Rosji! Poza tym, musimy koncentrować się na każdym kolejnym meczu na mundialu.
– Czujesz się największym wygranym ostatnich tygodni w kadrze?
Jan Bednarek: Nie, absolutnie nie. Robię to co do mnie należy i tyle. Chcę dawać drużynie jak najwięcej, tak żeby poziom naszego zespołu ciągle wzrastał. Rozwój kadry jest najważniejszy, indywidualne ambicje schodzą na drugi plan. Więc nie ma sensu zastanawiać się, czy to ja jestem wygrany. Jeśli cały team będzie triumfować, to wtedy wszyscy będziemy mieli okazje do świętowania.
– To niesamowite jak ostatnio bardzo dojrzałeś piłkarsko. Nie widać u Ciebie żadnej tremy na mistrzostwach!
Jan Bednarek: Gram w piłkę od kilkunastu lat i nic się tutaj nie zmienia. Futbol to całkiem prosta gra – trzeba dużo biegać i prosto kopać piłkę! (śmiech) Więc jest oczywistym, że kiedy wychodzę na boisku nie odczuwam większego stresu.
– Czujesz, że wykorzystałeś swoją szansę w drużynie narodowej?
Jan Bednarek: O to trzeba się zapytać trenera! Ja ta jak mówiłem, z mojej strony daje z siebie absolutnie wszystko i zawsze zostawiam całe serce na boisku!
– Nasza defensywa ciągle uczy się nowych rzeczy. Ty lepiej czujesz się grając w ustawieniu czwórka z tyłu, czy może z trójką środkowych obrońców?
Jan Bednarek: Jest mi to kompletnie obojętne. Grałem w obu systemach i myślę, że w obu się odnajduję. Możemy się tylko cieszyć, że trener ma takie pole do rotowania swoimi taktykami. Dzięki temu jesteśmy groźni, ponieważ nasza gra jest zagadką dla rywali. To jeden z naszych największych atutów!
– Od czasu debiutu w Southampton i bramki, którą strzeliłeś w meczu z Chelsea, potem wszystko potoczyło się tak szybko. To przypomina taką piłkarską bajkę!
Jan Bednarek: Bardzo się z tego cieszę. Oczywiście ktoś patrząc z boku mógłby powiedzieć: – Kurczę, ale mu to łatwo przyszło. Jednak to wcale tak nie było. Po przyjeździe do Anglii, najpierw 9 miesięcy nie grałem w lidze. To był trudny czas. Ciężka lekcja życia i futbolu. Tylko ja wiem, ile mnie to kosztowało. Teraz bardzo się z tego cieszę i wierzę, że stać mnie na więcej!
– Przez pół roku trenował z najdroższym obrońcą świata. Czego nauczyłeś się od Virgila van Dijka, który kosztował Liverpool prawie 80 milionów euro!
Jan Bednarek: Mnóstwa rzeczy! To niesamowity zawodnik. Prawdziwy lider zespołu, który daje niesłychanie dużo drużynie. Oczywiście starałem się go podpatrywać podczas treningów. Jak się ustawia, jak wyprowadza piłkę. Myślę, że dzięki niemu stałem się po prostu lepszym piłkarzem.
– Jest moc w naszej reprezentacji?
Jan Bednarek: Oczywiście! Wylatując z Polski nasi kibice cudownie nas pożegnali. Teraz musimy się im odwdzięczyć za każdą minutę wspaniałego dopingu. A także za niesamowite odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego w ostatnich minutach meczu z Litwą. Takich chwil się nie zapomina!